Widzimy ludzi, którzy dzięki naszej pracy zyskali odwagę, by mówić o sobie, działać, rozwijać się. Niby niewielkie zmiany, ale wiemy, że to one składają się na większą całość.
Na początek – co Was w ogóle skłoniło do założenia Diversity Hub?
Ania: Chyba potrzeba zmiany. Mieliśmy doświadczenie w biznesie, widzieliśmy, jak różnorodność pojawia się na horyzoncie, ale raczej jako modne słowo niż konkretne działania. Wówczas jeszcze nikt nie mówił o inkluzywności. Dyskutowaliśmy o różnorodności i zarządzaniu różnorodnością.
Tomek: Dokładnie – brakowało przestrzeni, w której można by z tymi tematami pracować sensownie, głęboko, systemowo. My nie chcieliśmy robić szkoleń „bo wypada”, tylko realnie zmieniać rzeczywistość. A że oboje mieliśmy podobne wartości i wizję… no to poszliśmy w to razem.
Co dziś, z perspektywy 10 lat, uznajecie za największe osiągnięcie?
Tomek: To, że nie zboczyliśmy z drogi. Nie staliśmy się agencją szkoleniową, choć to byłoby najłatwiejsze. Od początku chcieliśmy być Think Tankiem – takim z misją, ale też z wpływem. I tym właśnie jesteśmy.
Ania: I że naprawdę udało się coś zbudować – coś trwałego, wartościowego. Są organizacje, które zaczęły współpracę z nami 10 lat temu, a dziś mają rozbudowane programy, strategie, zespoły.
Mówią: „Zaczęło się od Diversity Hub”. To daje ogromne poczucie sensu.
Jak zmienił się świat i biznes dzięki Diversity Hub?
Ania: Powoli, krok po kroku, zgodnie z filozofią naszej pracy. Nie chcemy twierdzić, że zmieniliśmy świat – ale mamy świadomość, że wywarliśmy realny wpływ. Zmienialiśmy go krok po kroku, projekt po projekcie, firma po firmie. Dziś widzimy nasze pomysły w firmowych dokumentach, języku, praktykach. A czasem ktoś cytuje nasz raport, nawet nie wiedząc, że to nasz:)(śmiech).
Tomek: I super – o to chodziło! Żeby nasze idee żyły własnym życiem. Nasi byli współpracownicy i współpracowniczki dziś rozwijają swoje inicjatywy w firmach. Widzimy, że Diversity Hub był dla nich trampoliną. To naprawdę buduje.
Co było najtrudniejsze przez te 10 lat?
Tomek: Utrzymać autentyczność. Nie iść na skróty. Były momenty, kiedy moglibyśmy robić rzeczy szybciej, taniej, bardziej „na pokaz” – ale nie chcieliśmy.
Ania: No i cały czas byliśmy niezależni. Dla nas to ważne – że nie realizujemy agendy sponsora, tylko własną wizję. To czasem oznaczało mniej środków, ale więcej swobody. I dzięki temu dziś możemy naprawdę być partnerem, nie tylko dostawcą.
A z czego jesteście najbardziej dumni, jeśli chodzi o ludzi i organizacje?
Ania: Z każdego „dziękuję”, które przyszło po czasie. Czasem po roku ktoś mówi: „Wiesz, wtedy nie byłam pewna, czy to coś zmieni – ale dzięki tamtej rozmowie zrobiłam X”. Albo: „Wasza publikacja pomogła mi przekonać zarząd”. Takie historie zostają na długo. Jesteśmy także dumni z naszego zespołu – najlepszych ekspertów i ekspertek w swoich dziedzinach, którzy z pasja i misją wspierają siebie i naszych Klientów.
Tomek: I z tego, że byliśmy pierwsi z wieloma inicjatywami – Mental Health Center, Mental Health HelpLine, Inclusive Recruitment Hub, ERGs Center, czy też największa, globalna, hybdrydowa lekcja „DEI moim nawykiem”. Robiliśmy rzeczy, o których inni dopiero zaczynali mówić. Robimy je nadal!
Czy widzicie efekty swojej pracy w codziennym życiu?
Tomek: Tak, i to częściej, niż mogłoby się wydawać. Widzimy, że nasze materiały są wykorzystywane – czasem dosłownie, czasem w formie inspiracji. Widzimy rozwiązania, które pomogliśmy zaprojektować, funkcjonujące w organizacjach. Widzimy ludzi, którzy dzięki naszej pracy zyskali odwagę, by mówić o sobie, działać, rozwijać się. Ale to nie tylko wielkie rzeczy. Czasem to drobiazgi – zmieniona treść ogłoszenia rekrutacyjnego, sposób prowadzenia spotkania, inny język w komunikacji. Niby niewielkie zmiany, ale wiemy, że to one składają się na większą całość.
Ania: Albo gdy firma zaprasza nas do rozmowy i mówi: „Chcemy, żebyście byli częścią tej zmiany – bo ufamy Wam”. To nie bierze się znikąd.
Jakie dziś są największe wyzwania w DEI dla organizacji?
Ania: Żeby DEI nie było traktowane jako buzzword. Bo czasem widzimy: ładne hasła, plakaty, kampanie – ale pod spodem nic. A przecież tu chodzi o systemowe podejście do ludzi, o kulturę organizacyjną, o realne decyzje. Różnorodność i inkluzywność to nie chwilowy trend, ale długofalowa zmiana podejścia do ludzi. Musimy cały czas przypominać, że to się opłaca – nie tylko moralnie, ale też biznesowo. Zmierzamy się aktualnie z globalnym z kryzysem zaufania i kryzysem zarzadzania, co w rezultacie rzutuje na DEI- zostało ono błędnie ometkowane jako niepotrzebne, niewarte inwestycji i uwagi. A przecież problemy i potrzeby człowieka nie znikają. Ważne jest to by systemowo analizować sytuacje, widzieć powiazania przyczynowo skutkowe, nie zbaczać z misji ’czlowiek w centrum’, a wesprzeć organizacje w efektywnym zarządzaniu DEI.
Tomek: Dużym wyzwaniem jest też holistyczne podejście – myślenie nie tylko kategoriami grup mniejszościowych, ale całościowo o potrzebach wszystkich pracowników. Każdy ma swoją historię, swoje doświadczenia, swoje cechy – i każda z tych perspektyw jest ważna. Coraz więcej mówi się też o intersekcjonalności – i bardzo dobrze. To oznacza, że przestajemy traktować ludzi według jednej cechy, a zaczynamy widzieć ich w pełni. Inkluzywność musi dotyczyć wszystkich – niezależnie od wieku, płci, neurotypowości, statusu rodzicielskiego czy czegokolwiek innego. Tylko wtedy to działa.
Ania: Tak! Ja często używam takiej ilustracji i powtórzę ją też teraz. Wyobraźmy sobie, że w firmowej kuchni przy kawie spotykają się Janek z Kubą. Wielu powie, że inkluzywnośc jest wtedy, kiedy Janek z pełnym poczuciem bezpieczeństwa mówi, że był ze swoim chłopakiem w niedzielę w górach. Ale to nie do końca prawda. Inkluzywność jest wtedy, kiedy również Kuba ma pełne bezpieczeństwo i odpowie Jankowi, że w niedzielę był w kościele z dziećmi na mszy. I nie zostanie za to wyśmiany. Kiedy tak opowiadam o szacunku do różnorodności i włączeniu, często widzę błysk w oku. Takie: acha! To super, że tak to postrzegacie, bo właśnie tego nam brakuje w dyskusji o DEI.
A co przed nami – jakie tematy będą kluczowe w najbliższych latach?
Ania: Inkluzywne, empatyczne przywództwo – liderzy, którzy nie tylko zarządzają, ale słuchają, wspierają, widzą człowieka. Coraz ważniejsze będą też dane – mierzenie, raportowanie, sprawdzanie, czy nasze działania naprawdę coś zmieniają.
Tomek: Obserwujemy też silną potrzebę powrotu do korzeni, do podstawowych zasad szacunku i dostrzeżenia po drugiej stronie człowieka. Usłyszenia wszystkich głosów i prowadzenia autentycznej rozmowy.
Na koniec: co dalej z Diversity Hub? O czym marzycie na kolejne 10 lat?
Ania: Chcemy dalej być partnerem – rzetelnym, mądrym, empatycznym. Chcemy być organizacją, która rozwija się razem z rynkiem, ale nie ulega modom. Chcemy tworzyć innowacje, dzielić się wiedzą, inspirować. I robić to wszystko nadal z pasją – bo to ona była i jest naszą największą siłą. Chcemy być nadal sobą, iść swoją drogą, robić rzeczy ważne i mądre. I nadal robić to razem, w oparciu o zasadę współpracy i partnerstwa. Rozwijać się organicznie, w zgodzie ze naszymi wartościami.
Tomek: A jeśli za kolejne 10 lat ktoś powie: „Dzięki Wam coś się zmieniło – u mnie, w mojej firmie, w moim życiu” – to będzie największy sukces.
W tym artykule: