Niepełnosprawność – moc w niemocy

Rozmawiają dwie aktywne zawodowo kobiety, liderki i działaczki społeczne, trenerki ds. różnorodności – obie z niepełnosprawnością ruchową. Monika jest dyrektorką w międzynarodowej firmie, a Agata prowadzi własną działalność gospodarczą. Obie współpracują jako ekspertki z Fundacją Diversity Hub – organizacją think thank, która zmienia rzeczywistość biznesu w Polsce, budując organizacje otwarte na różnorodność.

Monika Jankowska-Rangelov, Agata Spała

Jak zdefiniujesz niepełnosprawność?

Niepełnosprawność wiele osób kojarzy z trudnościami, traumą, biernością, wymaganiem pomocy i opieki. Wpływ na nasze skojarzenia związane z osobami niepełnosprawnymi mają nasze osobiste doświadczenia. Kiedy znamy kogoś z niepełnosprawnością, kto prowadzi życie podobne do naszego – pracuje, realizuje się rodzinnie i społecznie, a do tego jeszcze ma swoje pasje – skojarzenia są pozytywne. Kiedy nikogo takiego nie znamy, stereotypowo wyobrażamy sobie, że osoba z niepełnosprawnością jest niezdolna do pracy i wymaga pomocy, a dramatyczne historie widziane w telewizji lub opisane w Internecie tylko nas w tym utwierdzają. To obraz zupełnie odmienny od poprzedniego. A kiedy takie przeważają… trudno wyobrazić sobie wzajemną współpracę w jednej organizacji, realizację celów biznesowych czy w ogóle skuteczne działanie.

Kiedy pojawia się niepełnosprawność w rodzinie, najczęściej przychodzi pytanie, co ona oznacza. Jaki będzie miała wpływ na niepełnosprawną osobę? Jak ją ograniczy? Co jej odbierze? Ale kto my, co może jej dać?

Dodam, że nasze postrzeganie osób z niepełnosprawnościami jest zależne od środowiska, w jakim je spotykamy. Kiedy przygodnie spotykamy takie osoby, często nie zastanawiamy się, czy uczestniczą w życiu społecznym, czy są świadome swoich praw i przywilejów – choć ta świadomość w społeczeństwie nieustannie rośnie. W osobie z widoczną niepełnosprawnością rzadko widzimy aktywnego uczestnika głównego nurtu życia społecznego czy choćby kogoś aktywnego zawodowo. W powszechnym przekonaniu nie jest on zainteresowany partycypacją społeczną, a jego potrzeby znacząco odbiegają od reszty społeczeństwa, ograniczając się do zaspokajania wyłącznie podstawowych funkcji życiowych. Oburza nas, że do kwestii życia rodzinnego, emocjonalnego czy intymnego osób z niepełnosprawnościami podchodzi się niemal ze zgorszeniem i spycha się je na margines dyskusji społecznej..

A jak to wyglądało w przeszłosci? Przecież niepełnosprawność to nie wymysł obecnych czasów.

Istotnie, w starożytności niepełnosprawność występowała tak samo jak obecnie. Wyznacznikiem partycypacji społecznej była możliwość podjęcia pracy – w przypadku braku takiej możliwości osoba niepełnosprawna zostawała na marginesie bez żadnego systemowego lub społecznego wsparcia. W okresie średniowiecza odsetek urodzeń dzieci z niepełnosprawnościami był niezwykle wysoki z wielu powodów, głównie z braku higieny, złych warunków życia, odżywiania. Wiele z nich ginęło śmiercią tragiczną, gdyż w ich poczęciu dopatrywano się udziału szatana lub złych mocy. Wszelkie choroby czy deformacje uważano za karę za grzechy, która to nauka wypływała wprost z Biblii. To Jezus odpuszczał grzechy, uzdrawiając ludzi – wymiar sprawiedliwości przez stulecia wzmacniał ten przekaz, karząc przez okaleczanie – pozbawianie kończyn, języka czy oczu. Każde kalectwo kojarzono negatywnie, wiązano ze złymi uczynkami. Zaskakujące, że takie skojarzenia nadal występują w wielu społecznościach wiejskich. Od XVIII w. zaczęto tworzyć zakłady zamknięte, separując osoby niepełnosprawne od reszty społeczeństwa. Stopniowy rozwój medycyny i psychiatrii pomagał racjonalizować przyczyny niepełnosprawności i pozwalał uzyskać pewien status ekonomiczny rodzinom osób z niepełnosprawnościami. Osoby zamożniejsze i z wyższych warstw społecznych stopniowo mogły zdobywać możliwości zarobkowania, ucząc się prostych czynności. W drugiej połowie XIX w., wraz z rozwojem edukacji i systemów opiekuńczych, coraz więcej osób z niepełnosprawnościami mogło zyskać wsparcie i zdobywać kwalifikacje zawodowe. Niepełnosprawność przestawała być atrakcją cyrkową czy przejawem skrajnej niezaradności życiowej.

Dzisiaj europejskie społeczeństwa rozumieją, że niepełnosprawność to pewnego rodzaju niewiadoma. Może być wrodzona lub nabyta i bez względu na to, czy dotyczy dziecka, czy pojawia się w życiu dorosłego człowieka, cała energia osób im najbliższych – najczęściej rodziny – skupia się na leczeniu i na walce o to, by młody czy dorosły człowiek pokonał chorobę albo ograniczenia, które się pojawiły. Dla dorosłych marzeniem jest wykluczenie zagrożenia życia i usprawnienie do poziomu niezależnego funkcjonowania. W walce z niepełnosprawnościami u dzieci perspektywy są różne, ale najczęściej główny nacisk kładzie się na jak największy rozwój i możliwość niezależnego wejścia w życie społeczne.

W przypadku nastolatka z niepełnosprawnością fizyczną często najwięcej uwagi poświęca się rehabilitacji, tak by zapewnić mu ruchową samodzielność. Jednak ilu rodziców ma siłę, by równolegle zadbać o inne kompetencje dziecka z myślą o jego przyszłym życiu zawodowym?

A gdybyś na podstawie własnego doświadczenia jako ekspertki ds. zatrudniania osób z niepełnosprawnością miała powiedzieć, jakie są osoby niepełnosprawne w pracy?

Odpowiedź zawsze jest jednakowa: różne. Niepełnosprawność nie określa, jakim jest się człowiekiem lub pracownikiem. Nie określa charakteru. Może wpływać na możliwości wykonywania pracy na konkretnym stanowisku. Niepełnosprawność nie daje predyspozycji do bycia lepszym lub gorszym. Może nieść za sobą koszty psychiczne, takie jak: brak samoakceptacji, niepewność siebie, bierność, poczucie niesprawiedliwości czy wycofanie. Niepełnosprawność jest doświadczanym faktem. Czymś, co towarzyszy. Może być również mocą i siłą.

Kiedy myślę o sobie niepełnosprawnej, to przede wszystkim myślę o tym, co realizuję, co pokonuję, co zdobywam. Uważam, że jestem silna. Inspiruję ludzi do niepoddawania się w obliczu różnych trudności. Kiedy myślę o swojej tożsamości, postrzegam się jako kobietę, partnerkę, córkę, przyjaciółkę, przedsiębiorczynię i osobę z niepełnosprawnością. Poruszam się na wózku.

Czy zawsze tak było? Miałam to szczęście, że nie odczuwałam swojej niepełnosprawności w otoczeniu, w którym się wychowywałam, dorastałam, zdobywałam wiedzę i podejmowałam pierwsze doświadczania zawodowe, więc mogę powiedzieć: tak, nie czułam się niepełnosprawna. Ja po prostu miałam problemy z chodzeniem, pewne czynności wykonywałam wolniej.

Dziś wiem, że teoretyczną słabość przekułam w siłę i wykorzystałam ją, by zbudować pozycję eksperta. Moja wiedza dotycząca praktycznej strony życia z niepełnosprawnością pozwala mi wykorzystywać ją podczas studium przypadku na szkoleniach dla kadry zarządzającej firm, które zatrudniają lub chcą zatrudniać pracowników z niepełnosprawnością. Świadomość problemów, jakie napotykają osoby niepełnosprawne, pomaga mi skuteczniej pracować z nimi nad ich pokonywaniem, a znajomość sytuacji na rynku i preferencji pracodawców – lepiej przygotować ich do znalezienia pracy.

Wewnętrzną siłę do pokonywania trudności i wyzwań związanych z budowaniem drogi zawodowej i normalnego życia wykorzystuję na każdym etapie nowych przedsięwzięć.

Ja swoją niepełnosprawność odkryłam dopiero w wieku lat 16, choć moja choroba – zapalenie skórno- mięśniowe – zaczęła się w drugim roku życia. Po 10 latach terapii sterydowych, długich miesiącach spędzonych w szpitalu i niezliczonych zabiegach chirurgicznych sytuacja wreszcie zaczęła się stabilizować. Wchodziłam w wiek nastoletni, który raz na zawsze miał rozprawić się z moim wrogiem – schorzeniem zupełnie w Polsce i na świecie w latach 80. nieznanym. Jako nastolatka po raz pierwszy wyjechałam na kilka tygodni bez rodziców – na letni turnus rehabilitacyjny w podkrakowskim sanatorium dla młodzieży. To był moment zwrotny – odkryłam, że na świecie jest tak wiele różnych niepełnosprawności, często o wiele bardziej ograniczających niż moja. Ja „tylko” nie mogę się schylać, usiąść na podłodze czy założyć skarpetek lub butów bez specjalistycznego urządzenia lub pomocy drugiej osoby. Ale prowadzę samochód, od lat zarządzam procesami i zespołami w dużej firmie międzynarodowej, jestem żoną, mamą i przede wszystkim niestrudzoną wojowniczką o prawo do bycia sobą w wielu wymiarach różnorodności – od (niepełno)sprawności, przez różnorodność kulturową i etniczną, orientację seksualną czy tożsamość płciową, aż po wiek oraz doświadczenia zawodowe i życiowe.

Podczas moich szkoleń i konferencji pytają mnie, czy pracownik z niepełnosprawnością może być siłą napędową, np. dla zespołu. Zdecydowanie tak. Niejednokrotnie pracownicy z niepełnosprawnością są inspiracją dla zespołu. Nie przez „bycie niepełnosprawnymi”, tylko przez przykład realizacji siebie pomimo trudności. Wielu pracodawców zauważa, że osoba z niepełnosprawnością w zespole podnosi jakość i wydajność pracy całej grupy, poprawiając jej morale. Uczy też pracowników empatii i poświęcenia, co również wpływa na ich zaangażowanie. Podjęcie pracy przez osobę z niepełnosprawnością niejednokrotnie wiąże się z pokonywaniem swoich słabości, z wychodzeniem ze strefy komfortu, by realizować założone zadania. Zmusza do porzucenia wymówek i do rozwijania nowych kompetencji prowadzących do awansu. Osoba z niepełnosprawnością, która poważnie traktuje swoją pracę, dba o jej jakość. Pragnie wykorzystać swoją szansę i nie chce nadużywać zaufania.

Ale jak sama wcześniej powiedziałaś – nie wszystkie osoby z niepełnosprawnościami można wrzucić do jednego worka hterów – niestety i w tej grupie trafiają się jednostki roszczeniowe, których ani Ty, ani ja nie zatrudniłybyśmy ze względu na ich postawę życiową. Ja mam dewizę, że kompetencje i wiedzę można zawsze zdobyć, ale zmienić postawę człowieka jest niezwykle trudno – to wymaga indywidualnej pracy przy odpowiednim wsparciu psychologicznym i rozwojowym.

Liderzy firm, z którymi współpracujemy z Fundacją Diversity Hub, niejednokrotnie podkreślają korzyści społeczne, jakie dla ich m wiążą się z zatrudnieniem pracowników z niepełnosprawnościami. Ci, którzy potwierdzają, że siłą ich firm jest kapitał ludzki, wiedzą, jak wielka wartość wynika z różnorodności. Dzięki dostrzeganiu i docenianiu różnorodności łatwiej zauważyć indywidualne talenty i predyspozycje, co pozwala efektywniej wykorzystać potencjał każdego z pracowników.

W przypadku młodych ludzi z niepełnosprawnościami kluczową rolę, jeśli chodzi o ich przyszłą aktywność zawodową lub jej brak, odgrywają rodzice i opiekunowie. Ja miałam dużo szczęścia, gdyż moi rodzice nie traktowali mnie jak osoby z niepełnosprawnością, choć ta mocno wpłynęła na funkcjonowanie naszej rodziny. Moja mama większość swojej pracy zawodowej zawiesiła po to, bym ja mogła stać się niezależna. Ale najbardziej podziwiam ją za to, że do pracy wróciła po wielu latach i sama odzyskała niezależność. „Dziecko, ty musisz kiedyś pracować głową”, „Ty nie masz ograniczeń – tylko inni je mają w swoich głowach. Ty potrzebujesz tylko czasem pomocy innych, by dojść tam, gdzie sama nie możesz”. Te słowa moich rodziców mocno utkwiły mi w głowie i powracają w wielu trudnych momentach, również zawodowych.

Czy był w Twoim życiu zawodowym moment, w którym czułaś, że niepełnosprawność jakoś szczególnie ograniczyła Twoją karierę zawodową? Bo zostałaś dyrektorem w dużej organizacji już kilka lat temu. Co Cię w tej drodze wspierało?

Był jeden taki ważny moment w moim życiu, kiedy ograniczenia w poruszaniu się zaważyły na moich życiowych wyborach. Uczelnię i kierunek studiów wybrałam z kilku powodów – najważniejszym była jednak dostępność budynku i możliwość dojazdu do niego publicznym transportem z opcją wsiadania z podwyższonego przystanku. W 1998 r. takich przystanków w Krakowie w pobliżu uczelni znajdowało się zaledwie kilka i nie było ich w odległości nawet kilkuset metrów od uczelni, która wtedy mnie najbardziej interesowała. I tak urbanistyczna rzeczywistość dużego miasta zmusiła mnie do kompromisu – umiejętności bezcennej w świecie biznesu. Nauka, którą wówczas pobrałam, streszcza się w zdaniu: „Czerp tyle, ile możesz, z tego, co masz”. Wybrałam uczelnię, która oferowała większość zajęć w jednym miejscu, choć na trzecim piętrze starej kamienicy. Na szczęście były tam poręcze od samego wejścia do budynku.

Od kilkunastu lat pracuję w mach międzynarodowych z bardzo różnymi ludźmi i moja siła tkwi właśnie w ludziach wokoło mnie. To oni mnie wspierają, inspirują i dają ogrom energii, który staram się oddawać z nawiązką we wspólnych inicjatywach, projektach czy szkoleniach wywołujących pozytywne zmiany społeczne.

Jestem wdzięczna za każdą barierę na mojej drodze, za każdą trudność – pokonywanie ich uzbroiło mnie w siłę mierzenia się z niemożliwym – wykraczania poza ograniczenia własnego umysłu.

Artykuł napisany zgodnie z licencją CC BY SA. Prosimy o cytowanie zgodnie z licencją.
M. Jankowska-Rangelov (Diversity Hub), A. Spała (Diversity Hub). Niepełnosprawność – moc w niemocy. Personel Plus nr 9/2019, źródło:www.diversityhub.pl, licencja CC-BY SA

Polecamy:

Niepełnosprawność – moc w niemocy

Z tego artykułu dowiesz się m.in. jak definiowane jest pojęcie niepełnosprawności w miejscu pracy, jakie stanowisko przyjmują ekspertki D&I z niepełnosprawnością oraz jaki wpływ ma brak całkowitej sprawności na ich pracę.

Niepełnosprawność – moc w niemocy

Z tego artykułu dowiesz się m.in. jak definiowane jest pojęcie niepełnosprawności w miejscu pracy, jakie stanowisko przyjmują ekspertki D&I z niepełnosprawnością oraz jaki wpływ ma brak całkowitej sprawności na ich pracę.

Jesteśmy z Tobą – jako praktycy DE&I – na każdym etapie Twojego biznesu. Potrzebujesz wsparcia?

Szkolimy, eksplorujemy, planujemy, konsultujemy, wdrażamy i celebrujemy. Poznaj nasze usługi i zacznij z nami współpracę!

Badania i audyty DE&I

Przeprowadzamy badania i audyty, które pozwolą Ci zdiagnozować środowisko pracy w zintegrowanych wymiarach DE&I.

Opracowanie strategii
i action planów DE&I

Pomożemy Ci w systemowym ukierunkowaniu działań DE&I, spójnymi z celami biznesowymi.

Szkolenia, warsztaty, webinary

Rozwiniemy kompetencje DE&I Twoich zespołów. Zbudujemy DE&I IQ całej organizacji, od specjalisty po CEO.